Newsy

Boks: Ricky Hatton ma dziwną chorobę
mdmichal11 (administrator) data 16.07.2009, o 18:51 (UTC)
 Gwiazdor brytyjskiego boksu, były mistrz świata wagi junior półśredniej Ricky Hatton przebywa w szpitalu w Manchesterze w związku z nierozpoznaną jeszcze chorobą.
Popularny "Hitman" do szpitala trafił we wtorek, uskarżając się na silne bóle brzucha i klatki piersiowej. Jakiś czas potem pojawiły się plotki, że idol manchesterskich kibiców zachorował na świńską grypę, jednak doniesienia te zdementował ojciec pięściarza. Według angielskich lekarzy Hatton mógł paść ofiarą silnego zatrucia pokarmowego, lecz na ostateczną diagnozę trzeba jeszcze poczekać.

W swoim ostatnim pojedynku, który bokserski świat okrzyknął "Bitwą Wschodu z Zachodem", Hatton został ciężko znokautowany w 2. rundzie przez filipińską super-gwiazdę Manny'ego Pacquiao.

 

Po meczu Ligi Mistrzów. Wisła nad przepaścią i bez wsparcia
mdmichal11 (administrator) data 16.07.2009, o 18:50 (UTC)
 Remisem z Levadią Tallin Wisła otarła się o kompromitację. - Musimy awansować takim składem, jaki mamy - żali się trener Maciej Skorża, który może być pierwszą ofiarą polityki transferowej mistrzów Polski
Po pierwszym meczu eliminacji do Ligi Mistrzów szkoleniowiec Wisły jest w kropce. Po zakończeniu sezonu wskazał trzy-cztery pozycje, które trzeba jak najszybciej wzmocnić. Dostał tylko lewego pomocnika Andraża Kirma. Słoweniec przeciwko mistrzowi Estonii pokazał, że kupowanie piłkarzy (a nie branie za darmo) za więcej niż 200 tys. euro opłaca się. Debiutujący w drużynie 25-letni piłkarz spisał się najlepiej, ale na piłkarzy podobnej klasy Skorża nie ma już co liczyć, bo zielone światło na transfery, o którym trzy tygodnie temu mówił Skorża, zamieniło się w żółte.
Po pozyskaniu Kirma zaczęło się łatanie dziur. Wisła testowała zawodników na poziomie okręgowej ligi brazylijskiej (Vinicius), próbowała wypożyczyć zawodnika, który nie łapał się do składu Panathinaikosu Ateny (David Braz), a gdy kontuzji doznał Peter Szinglar, na gwałtu szukała zastępcy. Trafiło na Mariusza Jopa (rozwiązał kontrakt z FK Moskwa), który na mecz z Levadią wyszedł po zaledwie trzech treningach. Bramka dla Levadii obciąża jego konto.

- Dałem się odwrócić rywalowi, więc po części to mój błąd. Szkoda, że tak głupio straciliśmy gola - przyznał Jop.

Inna sprawa, że połowa obrony Wisły zagrała ze sobą po raz pierwszy. Wystarczyło, że kontuzji doznali Szinglar i Arkadiusz Głowacki, a Skorża został bez defensorów. Po prawej stronie postawił więc na skrzydłowego Wojciecha Łobodzińskiego, który nawet na swojej ulubionej pozycji w półtora roku zaliczył ledwie kilka udanych meczów.

- Wojtek w obronie radzi sobie zaskakująco dobrze i być może zostawię go tam na dłużej - mówił przed meczem Skorża, próbując dodać otuchy zawodnikowi. Zdanie zmienił po kwadransie, przesuwając Łobodzińskiego do przodu, a w przerwie ściągnął z boiska. - Wojtek miał grać ofensywnie, jako fałszywy skrzydłowy, ale zupełnie mu to nie wychodziło - przyznał szkoleniowiec.

Na ławce zastępców było jak na lekarstwo. Doświadczony w europejskich pucharach był tylko Mauro Cantoro, który w poprzednim sezonie nawet w lidze grał ogony. Wśród rezerwowych poziomem nie odstawał jeszcze Piotr Ćwielong. Obok niego ławkę zajmowali głównie zawodnicy z Młodej Ekstraklasy z jednym lub żadnym (!) występem w ekstraklasie. Tymczasem po sezonie Wisła pozbyła się Marcina Baszczyńskiego (jeden z najlepszych prawych obrońców) i Marka Zieńczuka, bo nie było jej stać na podwyżki.

Problemem Wisły jest także bramkarz, bo przy bramce z Levadią Mariusz Pawełek nie był bez szans. Przez dwa lata krakowianie przetestowali już 19 zawodników na tę pozycję, ale albo trzeba było za nich zapłacić, albo byli za słabi. Inna sprawa, że Jacek Kazimierski, trener bramkarzy, przekreśla kandydatów Jacka Bednarza, a dyrektorowi sportowemu zupełnie nie pasują zawodnicy podsyłani przez Kazimierskiego.

Skorża remis z Levadią tłumaczy nieskutecznością i pierwszym oficjalnym meczem w sezonie. - Jesteśmy lepsi - zapewnia szkoleniowiec. Po meczu długo siedział zapatrzony w szybę autokaru, a na wczorajszym treningu jego mina prawie się nie zmieniła. Wszystko wskazuje bowiem na to, że środowy rewanż będzie jego meczem o życie. Co prawda szkoleniowiec zdobył z Wisłą dwa mistrzostwa Polski z rzędu, ale w pucharach nie dał rady Barcelonie i kiepskiemu Tottenhamowi. Kolejnej porażki Bogusław Cupiał, właściciel klubu, może mu już nie wybaczyć.

 

11. etap Tour de France: Sapa uciekał, Cavendish wygrał, Nocentini liderem
mdmichal11 (administrator) data 16.07.2009, o 18:47 (UTC)
 Jedyny polski kolarz jadący w Tour de France uciekał przez ponad 160 km. Peleton wchłonął Marcina Sapę i towarzyszącego mu Belga Johana Van Summerena tuż przed wjazdem do Saint-Fargeau, gdzie kończył się 11 etap.
Sapa ze skłonności do długich ucieczek zasłynął już w Polsce, jeżdżąc w półamatorskich i zawodowych grupach. Jego samotne eskapady rzadko kończyły się sukcesem. Wygrał jeden etap w Tour de Pologne w 2004 roku, kilka mniejszej rangi wyścigów w Polsce, Słowacji i Chorwacji, w ubiegłym roku sięgnął po tytuł mistrza Polski.
Na zdolności Sapy do brawurowej jazdy na etapach zwrócił uwagę kilku włoskim grupom dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang. Na podpisanie rocznego kontraktu zdecydował się zespół Lampre, który z Polakami ma dobre doświadczenia. W drużynie jeździł wicemistrz świata Zbigniew Spruch, a do ubiegłego roku Sylwester Szmyd. Lampre podpisało kontrakt z Sapą na rok, licząc na to, że w długich wyścigach przez kilka godzin pokaże telewidzom z całego świata logo głównego sponsora - producenta blach cynkowych.

Nie przeliczyli się.

W ubiegłym tygodniu, na piątym etapie z Le Cap d'Agde do Perpignan sadownik spod Konina uciekał w sześcioosobowej grupie śmiałków. Akcja w przypadku Sapy nie zakończyła się powodzeniem (wygrał towarzysz ucieczki Thomas Voeckler, Polak został złapany na kilka kilometrów przed metą), ale zyskał szacunek w peletonie i przydomek "motoSapa".

W środę 32-letni kolarz ruszył do ataku 24 kilometry po starcie wraz z mierzącym aż 197 cm Belgiem Johanem Van Summerenem, zwycięzcą Tour de Pologne sprzed dwóch lat.

W początkowej fazie etapu polsko-belgijskiemu tandemowi pomagał wiatr w plecy, dzięki czemu w pierwszej godzinie osiągnęli zawrotną przeciętną prędkość - 49,7 km na godz. Przewaga dwójki nad peletonem sięgnęła w tym momencie 4 minuty 35 sekund. Częściej nadającym tempo kolarzem był Sapa - spędził około 60 proc. czasu na czele ucieczki. Akcja była z góry skazana na niepowodzenie, choć na oficjalnej stronie wyścigu Francuzi grzecznie wskazali, że Polak zwycięzca etapu to nie całkowita egzotyka - w 1993 roku w Saint-Lary Soulan wygrał przecież Zenon "Jasluka". W peletonie tempo nadawała jednak grupa Columbia pracująca na to, by kolejne zwycięstwo etapowe odniósł ich lider Brytyjczyk Mark Cavendish. Od czas do czasu na czoło grupy wychodzili kolarze zespołu Garmin. Wielcy tego wyścigu trzymali cały czas rękę na pulsie.

Peleton połknął Sapę i Van Summerena 5 km przed metą. Obaj przyjechali na metę pół minuty za główną grupą. Taką cenę zapłacili za niemal czterogodzinny wysiłek. Stosunek ceny do zysku, jaki odniósł polski kolarz dzięki swej odwadze, jest korzystny. Atak przyniósł mu symboliczne punkty w klasyfikacji punktowej i górskiej, które plasują go w piątej dziesiątce obu rankingów, ale najważniejsze, że został ponownie zauważony, wypełnił zadanie stawiane mu w grupie i w zawodowym peletonie, w których Polacy mają zaledwie trzech reprezentantów (oprócz Sapy w barwach grup ProTour jeżdżą Sylwester Szmyd i Maciej Bodnar w Liquigasie), może zostać dłużej niż rok. W ucieczkach Sapa przejechał już w Tour de France około 355 km. Więcej - 403 km - ma w tej nieoficjalnej klasyfikacji Rosjanin Michaił Ignatiew.

Etap rozstrzygnęli między sobą sprinterzy. Czwarte zwycięstwo w tegorocznym Tour de France, a ósme w karierze swoich startów w Wielkiej Pętli odniósł Mark Cavendish. 24-letni kolarz Team Columbia wyrównał rekord brytyjskich wygranych w wyścigu należący do Barry'ego Hobana. Tyle tylko że Hoban potrzebował na osiem zwycięstw ośmiu lat, a Cavendish tylko dwóch. Brytyjczyk zdjął też zieloną koszulkę najlepszego sprintera wyścigu z pleców swojemu wielkiemu rywalowi Norwegowi Thorowi Hushovdovi. Ma jeszcze jeden cel w wyścigu. - Wygrać na Polach Elizejskich w Paryżu - powiedział.

Francuski "L'Equipe" próbował rozszyfrować fenomen kolarza z Wyspy Man. Według francuskich dziennikarzy źródeł jego sukcesu jest kilka. Przede wszystkim mocna drużyna, która prowadzi go aż do ostatnich metrów etapu. - On sam jest o 5 proc. lepszy od innych, a jego zespół o 5 proc. od rywali - mówi francuski kolarz Jimmy Casper. Wszyscy kolarze zazdroszczą mu niezawodnej intuicji. Cavendish wyczuwa idealnie moment ataku, co jest również efektem indywidualnej pracy z psychologiem. Najlepszy sprinter Tour de France czerpie doświadczenie z wielu lat spędzonych na torze (jest dwukrotnym mistrzem świata w wyścigu amerykańskim). Nikt też nie może się z nim równać pod względem siły. - To nie jest różnica 50 watów. Jego rywalom brakuje czasami na finiszu 200 watów - tłumaczy Frederic Moncassin.

W czwartek kolejny etap, który powinien stać się popisem sprinterów, z Tonnerre do Vittel (211 km).

 

Andreas Kuettel ożenił się z Polką
mdmichal11 (administrator) data 16.07.2009, o 18:46 (UTC)
 Szwajcarski skoczek narciarski Andreas Kuettel, jedenasty zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 2008/2009, w ubiegłym tygodniu ożenił się.


Wybranką 30-letniego narciarza jest Polka o imieniu Dorota.

Para ślub cywilny wzięła 9 lipca pod skoczniami w Einsiedeln. Jednej z nich o punkcie K-105 w maju tego roku nadano imię zawodnika - Andreas Kuettel Schanze.

W ceremonii ślubnej uczestniczyła tylko najbliższa rodzina państwa młodych.

- Dziękujemy wszystkim, którzy sprawili, że ten dzień będzie niezapomniany. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z Dorotą i teraz razem będziemy szli przez życie - napisał na swojej oficjalnej stronie szwajcarski skoczek.

 

Josep Guardiola nie chce Samuela Eto'o
mdmichal11 (administrator) data 16.07.2009, o 18:45 (UTC)
 Szefowie piłkarskiego mistrza Hiszpanii i triumfatora Ligi Mistrzów FC Barcelona uznali, że dla Samuela Eto'o nie będzie miejsca w drużynie w sezonie 2009/2010 i dali mu tydzień wolnego na ...poszukiwanie nowego klubu. Kameruńczyka wiąże z klubem jeszcze roczna umowa.
Eto'o mimo, że strzelił w minionym sezonie 36 goli, z czego 30 w lidze, nie znajduje uznania w oczach trenera Josepa Guardioli, który na jego miejsce chce sprowadzić Davida Villę z Valencii, bądź Urugwajczyka Diego Forlana z Atletico Madryt.

Kameruńczyk występuje w Barcelonie od 2004 roku. Dla katalońskiego klubu zdobył łącznie 130 bramek i dwukrotnie triumfował z nim w Lidze Mistrzów (2006 i 2009). Od października 2007 roku Eto'o ma także hiszpańskie obywatelstwo.

Pozyskaniem Eto'o zaintersowany był Manchester City, ale do transferu nie doszło, bo na przeszkodzie stanęły wysokie wymagania finansowe Kameruńczyka.


 

El. MŚ siatkarek - Joanna Kaczor: zagramy na 110 procent
mdmichal11 (administrator) data 16.07.2009, o 18:44 (UTC)
 

Siatkarka reprezentacji Polski Joanna Kaczor zapewniła, że w rozpoczynającym się w piątek w Rzeszowie turnieju kwalifikacyjnym do przyszłorocznych mistrzostw świata "biało-czerwone" zagrają na 110 proc. swoich możliwości. Oprócz Polski, w trzydniowym turnieju o dwa miejsce premiowane awansem zagrają Turcja, Belgia i Francja
- Wyjdziemy na boisko zmobilizowane i będziemy chciały zagrać 110 procent naszych możliwości. Jesteśmy w Rzeszowie po to, by zakwalifikować się do mistrzostw świata i mam nadzieję, że ten cel osiągniemy - powiedziała Kaczor.

Optymizmu nie brakuje również dyrektorowi PlusLigi Kobiet, Jackowi Kasprzykowi. - Myślę, że Rzeszów po raz kolejny rozpocznie złotą drogę polskich siatkarek. Tak, jak miało to miejsce w 2003 r., kiedy tutaj dziewczyny wywalczyły kwalifikację do mistrzostw Europy, a potem dwukrotnie zdobywały

złote medale - podkreślił działacz PZPS.

Z kolei trener reprezentacji Francji Fabrice Vial przypomniał, że Francja dawno nie uczestniczyła w tym etapie rywalizacji o udział w mistrzostwach świata. - Mam nadzieję, że razem z Polską wywalczymy przepustki do Japonii - zauważył Vial.

Taki sam cel przyświeca wszystkim ekipom, które pojawią się na parkiecie rzeszowskiej hali Podpromie. "Mam nadzieję, że w szczęśliwej dwójce znajdą się

i moje podopieczne - przyznał włoski trener drużyny tureckiej Alessandro Chiappini. Z kolei kapitan Belgijek Frauke Dirickx zwróciła uwagę, że atutem

jej zespołu "jest młodość i chęć gry z bardziej doświadczonymi i utytułowanymi zespołami".

Przedstawiciel Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) Maris Pekalis podkreślił, że Polska jest organizatorem wielu imprez i doskonale wywiązuje się z tej roli.

Pozostałe turnieje 3. rundy strefy europejskiej rozegrane zostaną we Włoszech, Serbii i Holandii także podczas najbliższego weekendu.


 

<-Powrót

 1  2  3  4  5  6  7  8 ... 19Dalej -> 
 
Na Stronie :
 


Czy podoba Ci się moja strona?
Tak
Nie

(Pokaż wyniki)


Zegar
 
;
Dodatek
 
Dodatki na bloga
 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 16 odwiedzający (45 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja